WIELKI GŁÓD

 

W okresie od 1845 do 1849 roku Irlandia przeżywała jedną z największych klęsk naturalnych w dziejach Europy. Irlandzki „wielki głód” pociągnął za sobą milion ofiar, a kolejny milion ludzi zmusił do emigracji, w sumie zmniejszając co najmniej o jedną czwartą liczbę ludności kraju, która w roku 1845 wynosiła 9,2 miliona. Chociaż Irlandia była integralną częścią Zjednoczonego Królestwa, najpotężniejszego państwa owej epoki, nie udzielono jej zbyt wiele skutecznej pomocy. Zdaniem jednych obserwatorów, była to ostateczna maltuzjańska apokalipsa; zdaniem innych – kulminacja wielowiekowego okresu złych rządów.

„The Almighty indeed sent the potato blight but the English created famine”

Początkowo, gdy zasięg zarazy nie był jeszcze zbyt rozległy, sytuacja wydawała się do opanowania. Ówczesny premier rządu, przedstawiciel torysów (Partia Konserwatywna) Sir Robert Peel podjął szybkie, właściwe i skuteczne działania. Interesowało go głównie zatrzymanie wzrostu cen żywności w Irlandii. Nabył on zatem w Stanach Zjednoczonych kukurydzę i mąkę o wartości 100 000 funtów. Część żywności rozdzielono od razu, część złożono w magazynach, jako rezerwę. W okresie, kiedy ceny żywności dyktowane przez monopolistów i innych drobniejszych handlarzy szły w górę, rezerwy pozwalały na kontrolę rynku żywności. Szczegółowe regulacje zaprojektowane przez Skarb Państwa nie pozwalały na wzbogacanie się prywatnych handlarzy. Nie mogli oni nabywać zboża w specjalnych magazynach – uprawione do tego były jedynie lokalne komitety pomocy. Żywność sprzedawały po kosztach, a w uzasadnionych przypadkach (wysokie bezrobocie i przepełnione workhouses) rozdawały ją za darmo. Rząd jednak starał się unikać takich sytuacji i organizował roboty publiczne, opłacane w połowie przez niego, a w połowie przez właścicieli ziemskich w formie podatku.
Wykorzystując sytuację, Peel podjął pamiętną decyzję o uchyleniu praw zbożowych. Przymierzał się do tego od dobrych kilkunastu lat (prowadził rodzinny interes: manufakturę bawełny), jednak brakowało mu pretekstu. Teraz taki się zmalazł: głód w Irlandii i coraz gorsze warunki robotników i dzierżawców Wielkiej Brytanii. W rzeczywistości uchylenie tych praw nie wywarło żadnego wpływu na sytuację Irlandii – od momentu zawarcia unii (1801) pomiędzy nią a Wielką Brytanią istniał wolny handel. A czy swobodny handel Wielkiej Brytanii zbożem oznaczał tańszy chleb dla chłopów i robotników. Niestety nie: choć potwierdziły się obawy obszarników i ceny zboża spadły, to w Irlandii już wcześniej chleb był luksusowym towarem dla znakomitej większości, ze względu na to, iż zboże było produktem głównie eksportowym. Dzierżawcy, którzy je uprawiali, musieli w tej sytuacji więcej sprzedać, by zapłacić obszarnikowi rentę. Z drugiej strony właściciele ziemscy (irlandzcy) uzyskiwali mniejsze dochody z eksportu i podnosili renty dzierżawcom.
Protekcjonizm wobec rolnictwa był w polityce angielskiej tamtych lat palącym problemem i stał się symbolem zmagań o władzę między klasą posiadaczy ziemskich i burżuazją. Decyzja okazała się na tyle niepopularna, że doszło do obalenia rządu i rozłamu wśród torysów. Do władzy doszli wigowie, którym przewodniczył lord John Russel. Zmiana ta nie wróżyła niczego dobrego dla Irlandii, gdyż byli oni znacznie bardziej związani z ówczesnymi poglądami co do działania systemu ekonomicznego niz ich poprzednicy. A w tych czasach wiarą inteligencji był leseferyzm. Oznaczało to przekonanie, że ingerowanie rządu w prawa gospodarki jest nie tylko niewłaściwe, ale i daremne. Charles Travelyan, minister skarbu i odpowiedzialny za pomoc, sympatyzował z tymi koncepcjami. Nie mógł więc znaleźć lepszego zwierzchnika od nowego ministra finansów, Charlesa Wooda, który był fanatykiem gospodarki nieinterwencyjnej. Postanowił natychmiast, że w razie kolejnej klęski zbiorów ziemniaków nie będzie żadnych rządowych zakupów: dostawa żywności pozostanie w gestii przedsiębiorców prywatnych.
Rok później (1847) rząd przyznał się do porażki…

Irlandzka gospodarka rozwijała się głównie dzięki Anglikom i tworzonemu przez nich rynkowi zbytu dla irlandzkich płodów rolnych. Eksport zbóż znajdował się całkowicie pod ich kontrolą, również podczas Wielkiego Głodu. Około roku 1841 2/3 Irlandczyków było zależne od rolnictwa jako źródła dochodu.
Kiedy rząd brytyjski zaczął oskarżać właścicieli ziemskich (1847) jako winnych za głód i masowe bezrobocie, każąc im płacić wyższe podatki, ci nie mając wyboru podnieśli opłaty za dzierżawę. Tych, którzy nie mieli czym zapłacić, natychmiast eksmitowano. Niektórzy ze zubożałych sprzedawali swoje narzędzia, a następnego roku nie mieli czym pracować na polu. W ten sposób powiększało się bezrobocie i nędza, które były przyczyną zwiększenia obciążeń właścicieli ziemskich. Ci z nich, którzy byli skłonni do pomocy i rezygnowali że ściągania rent, zadłużając się wśród lichwiarzy, mieli wkrótce drogo za to zapłacić. W 1849 roku rząd zdecydował się wykorzystać skutki głodu i przeprowadzić reformy agrarne. Swoiste reformy.
Celem ich było zwiększenie liczby dużych gospodarstw chłopskich, kosztem mniejszych i likwidacja zadłużenia obszarników przez sprzedaż zadłużonych majątków na licytacji. Do tej pory wolny handel ziemią napotykał znaczne utrudnienia. W 1849 roku ogłoszono jednak Akt o zadłużonych posiadłościach, który oddawał właścicieli ziemskich na łup wierzycieli. Nie trzeba dodawać, że ofiarą głodu padli przede wszystkim ziemianie, którzy w czasie głodu zadłużyli się, aby pomóc swoim dzierżawcom.
A inni w tym czasie wzbogacali się na spekulacjach zbożem, ziemią, a w najgorszym przypadku i tak zawsze rano mieli zastawiony stół, dzięki krewnym i znajomym z Anglii.

Dyskusje wokół ustawy zbożowej znajdziemy również w pracach angielskich ekonomistów: T.R. Malthus’a, D. Ricardo, J. i J.S. Mill’a.
Można by oczekiwać od T.R. Malthus’a, że poza celibatem dostrzeże on i inne możliwości polepszenia warunków życia „klas niższych”. Jedną z takich możliwości mogłoby być zniesienie Praw Zbożowych. Drugą byłoby odebranie części bogactwa zamożnym „nieprodukcyjnym konsumentom” i przekazywanie jej grupom ludności o niskich dochodach. Ale Malthus był przeciwny uchyleniu Praw, twierdząc, że nałożenie ceł na import zboża będzie korzystne dla Anglii. Subwencjonowanie eksportu utrzymuje produkcję zbóż na wysokim poziomie, jakiego nie udałoby się inaczej osiągnąć. Dodaje jeszcze, że jak na razie nie widzi w Wielkiej Brytanii konieczności sprowadzania zboża z zagranicy. Gdzieś nagle zapodziali się w jego myśleniu ubodzy, domy pracy i przytułki o których pisał wcześniej. Jest jeszcze jedna niekonsekwencja w rozważaniach tego ekonomisty: przedstawiając sytuację biednych, był on gorącym zwolennikiem polityki laissezfaire’yzmu, jeżeli zaś chodzi o obszarników – popierał on usilnie interwencję rządu na ich korzyść. Oto co mówił o właścicielach ziemskich:

„Jest rzeczą bezwzględnie konieczną, aby kraj dysponujący wielkim potencjałem produkcyjnym posiadał dużo nieprodukcyjnych konsumentów… Urodzajna gleba i zdolny naród nie mogą bez szkody dla siebie utrzymać pokaźną ilość nieprodukcyjnych konsumentów, lecz również mogą wymagać takiej kategorii odbiorców, aby wykorzystać posiadane moce produkcyjne… Dlatego też musi istnieć liczna klasa innych konsumentów, w przeciwnym razie klasa kupców nie mogłaby rozszerzać swoich przedsiębiorstw i realizować swoich zysków. Nie ulega wątpliwości, że na czele tej klasy stoją obszarnicy.”

… z których byłby większy pożytek, gdyby swoje pieniądze przeznaczali na inwestycje, a nie tylko dobra konsumpcyjne, lub gdyby, jako właściciele ziemscy pozwalali to robić swoim dzierżawcom, nie narażając ich przy tym na wyższe renty i straty.
D. Ricardo był zwolennikiem obniżki ceł na produkty rolne i swobody handlu międzynarodowego, pomimo, że posiadał wielki majątek i był członkiem parlamentu. Posiadaczy ziemii nazywał pasożytami (J. S. Mill mówił o tych, którzy „bogacą się nawet śpiąc, bez pracy, ryzyka lub oszczędzania” ). W swej teorii podziału określa on między innymi konsekwencje ustaw zbożowych dla podziału dochodu i stopy wzrostu gospodarczego, dowodząc redystrybucji dochodu od kapitalistów do właścicieli ziemi, która dokonuje się szybciej, niż gdyby takich ustaw nie było.
Wracając jednak do Irlandii, sytuacja w roku 1847 przerosła wszystkich. Nikt nie oczekiwał w tej chwili dyskusji rządowych na temat skuteczności takiej czy innej polityki. Oczekiwano szybkiej i skutecznej pomocy. „Fanatycy gospodarki nieinterwencyjnej” szybko zauważyli, że ich działania (a raczej ich brak), przynoszą marne efekty. Dziwne to było rozumowanie, że problem prawie 10 milionów ludzi, z których większość nie ma co jeść i za co kupić sobie pożywienia, zostanie rozwiązany przez rynek z satysfakcją dla wszystkich. Albo nastąpiło tu pewne niedoinformowanie, albo od razu wyliczono, o ile powinna zmniejszyć się populacja Irlandii, by starczyło dla wszystkich. Pamiętajmy, że Wielka Brytania była w tym czasie potęgą, a żywności w Irlandii było pod dostatkiem; tyle, że znajdowała się ona na statkach płynących z Dublina do Londynu. Politycy angielscy argumentowali ten fakt, tym, iż nie chcą totalnie pograżyć w niebycie irlandzkiej gospodarki. W istocie nie miała ona prawie żadnego przemysłu, z uwagi na zbyt dużą konkurencyjność brytyjskich manufaktur. Nie czyniono żadnych starań, by znaleźć surowce mineralne. Z inicjatywy (i konieczności) lokalne grupy społeczne zajęły się poważniej rybołóstwem. Były to jednak prymitywne formy połowu starczające jedynie na zaspokojenie potrzeb miejscowej ludności, a i to nie zawsze.
Przypuszczalnie, gdyby chodziło tu o którąś część Wielkiej Brytanii, działania rządu wyglądałyby inaczej. Zniesienie ustaw zbożowych było następstwem strachu, jaki zapanował w rządzie Torysów, że zaraza niedługo ogarnie również wyspę brytyjską i kraj ten nie poradzi sobie sam z produkcją wystarczającej ilości zboża. Udzielanie pomocy bezpośredniej rozpoczęto w 1847 roku, otworzono kuchnie, które rozdawały bezpłatnie gorącą zupę: potrzebna do tego była aż specjalna ustawa parlamentu (!). Rozwiązanie trudności widziano przede wszystkim w emigracji.
Głód i emigracja przerzedziły ludność Irlandii. W 1845 r. szacuje się ją na 9 milionów; spis z 1851 roku wykazał 6 552 385 mieszkańców. Półtora miliona w przybliżeniu zmarło z głodu lub chorób będących jego następstwem; milion emigrowało . Powszechne w Anglii było przeświadczenie, że tego właśnie chciał rząd brytyjski, który umyślnie nie przeciwdziałał. „Bóg zesłał zarazę – mówił lud irlandzki – ale głód Anglicy.” Podejrzewano rząd o złą wolę, choć również zawinił niedołęstwem. Cynizm zaś wielu przedstawicieli brytyjskiej klasy rządzącej powiększał jeszcze panujące w Irlandii oburzenie.
Sir Edward Travelyan nie pozostawił Irlandczykom złudzeń co do swojego zapatrywania na całe to nieszczęście: zaraza ziemniaczana została zesłana przez Najwyższego, który chce zredukować liczbę ludności poprzez naturalną katastrofę. Nie jest zatem jego rzeczą sprzeciwiać się Boskiej Mocy.

” …są to nieszczęśliwe istoty, które grając na wielkiej loterii życia wyciągnęły pusty los”

W ciągu 60 lat po roku 1780 Irlandia była sceną eksplozji demograficznej: wzrost ludności wyniósł 300 procent, podczas gdy w Anglii i Walii – tylko 88 . Wymienia się trzy główne przyczyny tego zjawiska:
– szeroko rozpowszechniona uprawa ziemniaka
– zawieranie małżeństw w bardzo młodym wieku
– nadmierny wyzysk chłopów przez właścicieli ziemskich

Spis ludności w 1821 roku wykazywał 6 800 000, w 1831 r. 7 700 000, a w 1841 r. w Irlandii było już 8 750 000 mieszkańców. Właściciele ziemscy korzystali z nadmiaru rąk do pracy podnosząc renty. Wysoka rozrodczość powodowała ponadto szybko postępujące rozdrobnienie gospodarstw chłopskich. Obok nich istniały dziesiątki tysięcy zagrodników, dysponujących ubogą lepianką i zagonkiem ziemniaków, wyrobników bez ziemi żyjących z dnia na dzień, wynajmujących się do pracy dorywczej i sezonowej, by opłacić rentę i w głodzie przeżyć pozostałe miesiące. Złe zbiory oznaczały śmierć głodową dla tysięcy Irlandczyków.
W roku 1838, wraz z reformą angielskiego prawa o ubogich, uchwalono podobne prawo dla Irlandii. Zorganizowano domy pracy pod częściowo mianowanym, częściowo obieralnym zarządem, wprowadzono również podatek na ich utrzymanie, w połowie płatny przez ziemian, w połowie przez dzierżawców.
Można by się spodziewać, że domy te rozwiązały wiekszość problemów. Nic bardziej mylnego, zresztą nie bez powodu rozpętała się burza między przeciwnikami a zwolennikami Nowego Prawa Ubogich . Workhouses w tamtym czasie były instytucjami powołanymi prawie że wyłącznie w interesie rządu. Już właściwie nie wiadomo komu miały służyć bardziej. Potrzebujący korzystali z tej pomocy w ostateczności, ze względu na warunki jakie panowały w tych „zakładach”. Prawo zmierzało do tego, by otrzymywanie pomocy ze środków publicznych stało się rzeczą trudną do zniesienia do tego stopnia, żeby ludzie w swej przeważajacej większości woleli raczej spokojnie znosić głód na ulicy, aniżeli upokorzenia związane z tego rodzaju pomocą. Założone domy pracy nie sprzyjały także chęci powiększania rodziny, tak jak to sobie Malthus wyobrażał . Ci, którzy decydowali się na szukanie tam wsparcia, byli zobowiązani pracować w domach pracy po oddaniu w zastaw – jeszcze przed udzieleniem im pomocy – całego swojego majątku (?); zarówno ich żony, jak i dzieci musiały pracować w domach pracy, albo też posyłano je do przędzalni. Rodzina ulegała rozbiciu i traktowano ją bezwzględnie.
System ten stanowił podstawę polityki na której opierało się angielskie prawo o ubogich aż do początku dwudziestego stulecia. Czyżby nie chciano przeszkadzać naturze…?
Mając w pamięci słowa ministra finansów – chyba tak.

Nie da się ukryć, że prace T. R. Malthusa wywarły duży wpływ na świadomości angielskich polityków. Ale czy nie miało tutaj miejsca zwykłe „umycie rąk” od całej sprawy? Co głodujących ludzi obchodził Malthus? Co obchodził on prywatne instytucje charytatywne? Wydaje się, że tyle on ich obchodził, co Wielka Brytanię Irlandia.
W okresie najdłuższej zimy, tłumy ludzi nie mając większego wyboru, rzuciły się do itak już przepełnionych workhouses. Sytuacja przeszła wszelkie oczekiwania. W roku 1846 pomoc ograniczono już tylko do robót publicznych (upadek rządu Peel’a), a rząd nie chciał ponosić połowy kosztów, które miały w całości pokrywać podatki. Cały ciężar spadł na irlandzki urząd zatrudnienia. We wrześniu 1846 liczba zatrudnionych wynosiła 30 tys., w październiku 150 tys., a w grudniu pracowało prawie pół miliona ludzi.
Do tego czasu politycy angielscy twardo trzymali się głównej zasady angielskiej reformy prawa ubogich z roku 1834. Jednak w styczniu podjęto decyzję o zaniechaniu robót publicznych i rozszerzeniu pomocy bezpośredniej. Zamierzano wkrótce zamknąć roboty publiczne, mimo, że głodujący ludzie bili się o udział w pracach. Później nastąpiła masowa fala emigracji (wiosna i lato).
Myśląc tutaj kategoriami Malthusa, niektórzy do jego przeszkód pozytywnych zaliczyliby i rząd brytyjskich polityków w dobie leseferyzmu. Nikomu z ludzi do tej pory nie udało się tak skutecznie ograniczyć dostępu do żywności. Niektórzy oponują nazywanie tego okresu „Wielkim Głodem”. Jaki to był głód, jeżeli jedzenia było pod dostatkiem? Z innych krajów kolonialnych ściągano tytoń, bawełnę, używki, a z Irlandii akurat zboże, mięso wołowe i jagnięcinę uzależniając ludzi od ziemniaków. Brytyjski imperializm miał również swoją symboliczną wymowę – postawienie w Belfaście ratusza na wzór budowli kolonialnej. Irlandię traktowano na równi z innymi koloniami. Nie potrzeba dodawać nic więcej.

Żaden z poważniejszych historyków nie podejmuje się dzisiaj rozsądzenia, która ze stron zawiniła bardziej. Powszechnie za winnych w tym samym stopniu co brytyjski rząd uważa się irlandzkich landlordów. Masowe tragedie spowodowane głodem i zarazami nawiedziły niedługo potem Finlandię i Norwegię (1867-1868). Nie były to klęski na skalę klęski głodu w dorzeczu Wołgi w roku 1921 czy klęski głodu i terroru na Ukrainie w latach 1932 – 1933. W przypadku Irlandii godne ubolewania są jednak czas i miejsce, w jakim to się zdarzyło.

Joanna Czupryna

Bibliografia

  1. M. Tiernay, M. MacCurtain, A history of Ireland. The Birth of Modern Ireland. Gill and Macmillan Limited, Dublin 1969
  2. Gearóid Ó Tuathaig, Ireland before the famine 1798-1848, Gill and Macmillan, Dublin 1972
  3. Norman Davis, Europa. Rozprawa historyka z historią. Wydawnictwo Znak, Kraków 1998
  4. John P. McKay, Bennett D. Hill, John Buckler, A history of World Societes, Houghton Miffin Company, Boston 1984
  5. Theo W. Moody, F. X. Martin, Historia Irlandii, Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 1998
  6. Stanisław Grzybowski, Historia Irlandii, Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław 1998
  7. Jacob Oser, Czy ludzie muszą głodować? Krytyka teorii Malthusa, Polskie Wydawnictwo Gospodarcze, Warszawa 1960
  8. H. Landreth, D.C. Colander, Historia myśli ekonomicznej, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1998


WIELKI GŁÓD ŹRÓDŁEM EMIGRACJI IRLANDZKIEJ

Wydarzenie nazwane Wielkim Głodem w historii Irlandii było ogromna tragedią dla Irlandczyków, spowodował on śmierć i emigrację ogromnej liczby mieszkańców Zielonej Wyspy. Oczywiście nie była to jedyna przyczyna emigrowania Irlandczyków, jednakże jedna z bardziej istotnych.

Tragedie śmierci głodowej w Irlandii to nie pojedynczy przypadek. Od końca XIII wieku głód pojawiał się dość często na Zielonej Wyspie. Spowodowany on był przede wszystkim licznymi walkami, które doprowadzały do niszczenia plonów czy żywca. W 1348 pojawiła się epidemia cholery, czyli czarnej śmierci jak ja wówczas nazywano, starty ludności były dość poważne. W kolejnych stuleciach toczone dalsze walki na wyspie miały element „wojny totalnej” gdzie walczące strony nawzajem liczyły swoje ziemie, niszcząc i żywność, jako element zwalczania wroga. Szczególnie okrutny był wiek XVII kiedy to protestanci angielscy ostatecznie postanowili ujarzmić Irlandię.

Wielki głód

Głód nawiedzał Irlandię już wcześniej aniżeli w XIX wieku, natomiast problemy z ziemniakami były stosunkowo nowe. W XVIII wieku pierwsza zaraza ziemniaczana, podobna do tej która nawiedziła Irlandię 100 lat później, zaatakowała w latach 1739-41. Wtedy to właśnie ziemniak świeżo zastąpił produkty mleczarskie, jako podstawowa forma wyżywienia biednych grup społecznych. Ówczesne opisy mówią, iż co trzeci mieszkaniec wsi irlandzkiej zmarł wówczas z głodu. Zaraza spowodowana była surową mroźną zimą, 1739/40 a następnie krótkim i bardzo mokrym latem oraz wczesną słotną jesienią, co spowodowało, ze uprawy ziemniaków zgniły. Gwałtownie rosnące ceny na ziemniaki, panujący na całej wyspie głód doprowadził do zamieszek w Dublinie, liczne choroby takie jak tyfus czy dyzenteria w 1741 r. spowodowały śmierć około 400 tysięcy ludzi na 2 miliony wszystkich mieszkańców!

Wielki Głód

Najbardziej jednak znanym nieszczęściem jakie spadło na Irlandię był Wielki Głód czyli Great Femine przypadający na lata 1845 do 1850. W jego wyniku zmarło około 1,1 miliona Irlandczyków a kolejny milion emigrował, była to jedna z największych katastrof społecznych ówczesnego świata! Powodem stała się zaraza ziemniaczana, która zaczęła niszczyć uprawy ziemniaka, który stanowił podstawowe źródło wyżywienia ludności wiejskiej. Zwierzęta hodowlane czy produkty mleczne były przez chłopów oddawane właścicielom ziemskim jako opłata za dzierżawione ziemie, chłop najpierw musiał zapłacić a dopiero później wyżywić rodzinę, jeśli postąpiłby inaczej był bardzo surowo karany. Zaraza była tym bardziej okrutna, iż przeciągnęła się na pięć lat. Irlandia jako kraj zdecydowanie rolniczy, z systemem niemalże quasi feudalnym w owym czasie była w porównaniu do europy bardzo zacofana, stanowiła zaplecze żywnościowe Anglii, i z korzyści wynikających z handlu żywnością miejscowi kupcy i właściciele ziemscy nie chcieli rezygnować. Stad tez bardziej liczył się interes aniżeli człowiek.

Wielki Głód

Władze angielskie próbowały półśrodkami przeciwdziałać śmierci głodowej, w tak cywilizowanym kraju jak Imperium Brytyjskie. Sprowadzano nieco żywności nawet z Indii, wprowadzono specjalne ustawodawstwo dla biedoty tzw. Poor Law, tworzono liczne przytułki, które miały zapewnić wyżywienie biedocie. W tym miejscu należy podkreślić polski watek tych wydarzeń. Jednym z niosących pomoc głodującym Irlandczykom był Paweł Edmund Strzelecki, Wielkopolanin, znany odkrywca kontynentu australijskiego. Mieszkał on i zmarł w Londynie, ale kiedy doszło do Wielkiego Głodu na kilka miesięcy udał się do Irlandii i tam podejmował próby zorganizowania pomocy dla głodujących Irlandczyków.
Należy oczywiście zaznaczyć, iż wielu Irlandczyków, którzy zmarli byli ofiarami licznych chorób jakie ich dotknęły, te z kolei wynikały z głodu, osłabienia organizmu, szerzyła się dyzenteria, tyfus, zapalenie płuc czy tuberkuloza i wiele innych. Wielki Głód doprowadził do stworzenia w krótkim czasie licznej irlandzkiej diaspory, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. A liczne porty irlandzkie stały się symbolem wychodźstwa, zresztą nawet sama podróż statkiem wcale nie oznaczała wyrwania się z objęć śmierci głodowej. Tak zwane Statki Trumny były miejscem gdzie wielu spośród tych co na nie wsiedli nie dopłynęło do Ameryki. Panował na nich ścisk, fatalne warunki sanitarne, a zwłoki wyrzucano wprost do morza stąd nieznana jest do końca liczba tych ofiar. W wielu portowych miastach Irlandii znajdują się pomniki upamiętniające emigrację, a podróżując po całym kraju takich śladów jest bez liku, warto się wówczas zastanowić nad tragedią jaka dotknęła Irlandczyków, i jak o niej kultywują pamięć.

Krzysztof Schramm